Kabura + Px4 |
wtorek, 22 lipca 2014
Przerobiona kabura i Px4
Trochę szpeju - przerobiona i naprawiona kabura + Beretta Px4 oraz zwykły pasek armijny.
niedziela, 20 lipca 2014
Gerber Mk II - co w zamian?
Wymieniony w tytule nóż, swoją drogą i tak już legendarny, użyty został w pamiętnej scenie Aliens gdy Bishop pokazuje sztuczkę przy pomocy tego ostrza i dłoni Hudsona. Przyjęło się że właśnie Gerber Mark II jest standardowym nożem bojowym Colonial Marines. Oczywiście można go normalnie zakupić w różnych wersjach ostrza - z ząbkami i bez. Dostępny jest na przykład w Military.pl gdzie kosztuje bagatela 405.69 zł.
Jasne że szarpnąć się na tak kosztowny gadget nie jest łatwo. Ja nie mam zamiaru dopóki nie trafię 6tki w totka ;)
Co w zamian w takim razie?
Otóż w zamian zamierzam skorzystać z całkiem zgrabnego sztyleciku ze sklepu Bullshop.pl za jedyne 25 zł.
Jest podobny, jest tylko nieco krótszy - Gerber ma 30 cm a ten z Bullshopu 23 cm. Jakość zapewne "chińska" ale nie zamierzam nim przebijać blach pancernych przecież :D
A tu jak wyglądają te "scyzoryki:
Jasne że szarpnąć się na tak kosztowny gadget nie jest łatwo. Ja nie mam zamiaru dopóki nie trafię 6tki w totka ;)
Co w zamian w takim razie?
Otóż w zamian zamierzam skorzystać z całkiem zgrabnego sztyleciku ze sklepu Bullshop.pl za jedyne 25 zł.
Jest podobny, jest tylko nieco krótszy - Gerber ma 30 cm a ten z Bullshopu 23 cm. Jakość zapewne "chińska" ale nie zamierzam nim przebijać blach pancernych przecież :D
A tu jak wyglądają te "scyzoryki:
Gerber Mark II |
sobota, 19 lipca 2014
Generał William S. Patton - "ojciec" CMARSOC - szkic
Część pierwsza:
"CMARSOC (Colonial Marine Corps Forces Special Operations Command) - Dowództwo Operacji Specjalnych Korpusu Kolonialnej Piechoty Morskiej tylko teoretycznie podlega głównodowodzącym USCM. W praktyce jest to całkowicie autonomiczna względem sztabu generalnego USCM organizacja wojskowa. Co ważniejsze jest ona także praktycznie niezależna od przewodnich frakcji politycznych i zarządów megakorporacji. Niezależność tą CMARSOC wypracowało sobie przez kilkanaście lat, poczynając od momentu zreorganizowania i określenia całkowicie nowej doktryny strategicznej przez genialnego dowódcę - generała majora Williama Saula Pattona.
Globalne, układowe a od pewnego czasu można juz powiedzieć międzygwiezdne przemiany społeczne i polityczne rozbiły całkowicie dotychczasowy układ sił. Ziemia stała się owszem kluczową jednak nie jedyną planetą gdzie idee, żądza władzy, religijne paranoje i nacjonalistyczne zacietrzewienie zaczęły się ścierać i wybuchać w postaci mniejszych i większych konfliktów.
Patton zdawał sobie sprawę że zbiurokratyzowane a jednocześnie śmiertelnie potężne molochy jakimi jawił mu się Korpus USCM czy podobne siły zbrojne podległe Chinom czy Kalifatowi staną się narzędziami w rękach krótkowzrocznych watażków polityki i biznesu. Generał przewidywał że w krótkim czasie oddziały USCM będą zwykłymi gwarantami zysków takich potentatów jak Weyland-Yutani, Bon-Manheim lub Armat.
Dobrym przykładem przenikliwości Pattona jest chociażby ściśle utajniony incydent związany z księżycem LV-426, o którym mimo to pogłoski zaczęły krążyć wśród braci żołnierskiej, przybierając formę mrożących krew w żyłach legend.
W najpopularniejszej z nich opowiadano jak to z rozkazu zarządu Weyland-Yutani i pod kierownictwem jednego z prezesów firmy, cały, pełny batalion Colonial Marines został wysłany do spacyfikowania czy to zbuntowanej czy to zainfekowanej śmiertelną chorobą kolonii. Batalion ten po wykonaniu zadania miał zostać zniszczony ładunkami nuklearnymi z orbity przez statki W-Y dla zatarcia śladów. Jedynymi ocalałymi byli ponoć jakiś bohaterski kapral CM i zbuntowana pilotka korporacji. Dwójka ta wedle legendy wyrwała się z planetki porywając krążownik Korpusu i że nadal gdzieś tam w Kosmosie uciekają przed żądnymi zemsty płatnymi mordercami megakorporacji.
Oczywiście generał Patton poznał rzeczywiste ustalenia dotyczące tej sprawy. Wedle raportu sporządzonego przez śledczych zarówno ze strony Weyland-Yutani jak i ze strony Korpusu wynikało oficjalnie że młody karierowicz, menedżer średniego szczebla, niejaki Burke przekupił opowieściami o sławie i awansie naiwnego jak i niedoświadczonego porucznika USCM Williama Gormana w celu zdobycia tajemniczej broni biologicznej obcego pochodzenia.
Broń ta miała zostać odkryta przez załogę holownika Nostromo 60 lat wcześniej, właśnie na powierzchni księżyca LV-426, zwanego Acheron. Burke dowiedział się o tym przypadkowo, zajmując się sprawą dyscyplinarną jedynej ocalałej z załogi holownika, niejakiej Ellen Ripley, pilotki cudem odnalezionej w kapsule ratowniczej. W międzyczasie na tymże księżycu Weyland-Yutani założyło kolonię z zamiarem zterraformowania i podjęcia wydobycia surowców.
Burke był drobnym cwaniaczkiem jednak nie tak głupim aby pchać się w awanturę bez sprawdzenia niewiarygodnych opowieści. Polecił aby zbadano lokalizację na księżycu, wskazywaną przez Ripley. Niedługo potem kontakt z kolonią się urwał. Dotychczas była to tylko oddolna, samowolna inicjatywa, jednakże w obliczu dramatycznych, szczątkowych raportów z koloni, jakie zdążyły dotrzeć do firmy przed zerwaniem kontaktu, pewne osoby w zarządzie W-Y dały zielone światło i drobne wsparcie w zorganizowaniu "misji ratowniczej" na Acheron. Ale o tym w oficjalnym raporcie już nie wspominano. Oczywiście po tym jak wyprawa Burke'a zaginęła a w miejscu koloni odkryto krater po eksplozji termojądrowej zarząd W-Y wyparł się wszystkiego i całą winę zrzucił na Burke'a. Tym łatwiej było całą sprawę zatuszować że na księżyc wysłano zaledwie pluton żołnierzy nie należących ani do najlepszych ani też takich za którymi ktokolwiek miałby bardzo tęsknić. Przypadkowy, drugoliniowy oddziałek pod dowództwem niższego rangą żółtodzioba. Biurokrata średniego szczebla. Kilkuset ludzi z koloni którzy i tak mięli 50 na 50 szans aby zginąć wskutek jakiejś awarii czy katastrofy. Jedyną naprawdę poważną stratą było zniszczenie bardzo kosztownej instalacji do terraformowania. No i to że nadal niewyjaśnioną pozostawała sprawa mitycznej broni biologicznej.
Dla generała Pattona sprawa ta stała się jedną z wielu podobnych, świadczących o słabości i braku wyobraźni ale tez o bezwzględności ludzi mogących decydować o życiu i śmierci jego żołnierzy jak też tysięcy zwykłych cywilów. Patton nie zapomniał jednak o tym małym detalu z tej sprawy – tajemniczej broni obcego pochodzenia. Na długo przed objęciem przez Pattona dowództwa nad CMARSOC inni oficerowie i dowódcy sporządzali ściśle tajne raporty o z reguły śmiertelnych spotkaniach trzeciego stopnia z przedstawicielami obcych ras, prawdopodobnie rozumnych. Generał zapoznał się z nimi wszystkimi. Stało się dla niego jasne że Kosmos JEST zamieszkały przez wrogą konkurencję. Konkurencję o różnej formie, różnych celach ale na pewno nie zakładających pokojowe współistnienie z naszym gatunkiem."
"CMARSOC (Colonial Marine Corps Forces Special Operations Command) - Dowództwo Operacji Specjalnych Korpusu Kolonialnej Piechoty Morskiej tylko teoretycznie podlega głównodowodzącym USCM. W praktyce jest to całkowicie autonomiczna względem sztabu generalnego USCM organizacja wojskowa. Co ważniejsze jest ona także praktycznie niezależna od przewodnich frakcji politycznych i zarządów megakorporacji. Niezależność tą CMARSOC wypracowało sobie przez kilkanaście lat, poczynając od momentu zreorganizowania i określenia całkowicie nowej doktryny strategicznej przez genialnego dowódcę - generała majora Williama Saula Pattona.
Globalne, układowe a od pewnego czasu można juz powiedzieć międzygwiezdne przemiany społeczne i polityczne rozbiły całkowicie dotychczasowy układ sił. Ziemia stała się owszem kluczową jednak nie jedyną planetą gdzie idee, żądza władzy, religijne paranoje i nacjonalistyczne zacietrzewienie zaczęły się ścierać i wybuchać w postaci mniejszych i większych konfliktów.
Patton zdawał sobie sprawę że zbiurokratyzowane a jednocześnie śmiertelnie potężne molochy jakimi jawił mu się Korpus USCM czy podobne siły zbrojne podległe Chinom czy Kalifatowi staną się narzędziami w rękach krótkowzrocznych watażków polityki i biznesu. Generał przewidywał że w krótkim czasie oddziały USCM będą zwykłymi gwarantami zysków takich potentatów jak Weyland-Yutani, Bon-Manheim lub Armat.
Dobrym przykładem przenikliwości Pattona jest chociażby ściśle utajniony incydent związany z księżycem LV-426, o którym mimo to pogłoski zaczęły krążyć wśród braci żołnierskiej, przybierając formę mrożących krew w żyłach legend.
W najpopularniejszej z nich opowiadano jak to z rozkazu zarządu Weyland-Yutani i pod kierownictwem jednego z prezesów firmy, cały, pełny batalion Colonial Marines został wysłany do spacyfikowania czy to zbuntowanej czy to zainfekowanej śmiertelną chorobą kolonii. Batalion ten po wykonaniu zadania miał zostać zniszczony ładunkami nuklearnymi z orbity przez statki W-Y dla zatarcia śladów. Jedynymi ocalałymi byli ponoć jakiś bohaterski kapral CM i zbuntowana pilotka korporacji. Dwójka ta wedle legendy wyrwała się z planetki porywając krążownik Korpusu i że nadal gdzieś tam w Kosmosie uciekają przed żądnymi zemsty płatnymi mordercami megakorporacji.
Oczywiście generał Patton poznał rzeczywiste ustalenia dotyczące tej sprawy. Wedle raportu sporządzonego przez śledczych zarówno ze strony Weyland-Yutani jak i ze strony Korpusu wynikało oficjalnie że młody karierowicz, menedżer średniego szczebla, niejaki Burke przekupił opowieściami o sławie i awansie naiwnego jak i niedoświadczonego porucznika USCM Williama Gormana w celu zdobycia tajemniczej broni biologicznej obcego pochodzenia.
Broń ta miała zostać odkryta przez załogę holownika Nostromo 60 lat wcześniej, właśnie na powierzchni księżyca LV-426, zwanego Acheron. Burke dowiedział się o tym przypadkowo, zajmując się sprawą dyscyplinarną jedynej ocalałej z załogi holownika, niejakiej Ellen Ripley, pilotki cudem odnalezionej w kapsule ratowniczej. W międzyczasie na tymże księżycu Weyland-Yutani założyło kolonię z zamiarem zterraformowania i podjęcia wydobycia surowców.
Burke był drobnym cwaniaczkiem jednak nie tak głupim aby pchać się w awanturę bez sprawdzenia niewiarygodnych opowieści. Polecił aby zbadano lokalizację na księżycu, wskazywaną przez Ripley. Niedługo potem kontakt z kolonią się urwał. Dotychczas była to tylko oddolna, samowolna inicjatywa, jednakże w obliczu dramatycznych, szczątkowych raportów z koloni, jakie zdążyły dotrzeć do firmy przed zerwaniem kontaktu, pewne osoby w zarządzie W-Y dały zielone światło i drobne wsparcie w zorganizowaniu "misji ratowniczej" na Acheron. Ale o tym w oficjalnym raporcie już nie wspominano. Oczywiście po tym jak wyprawa Burke'a zaginęła a w miejscu koloni odkryto krater po eksplozji termojądrowej zarząd W-Y wyparł się wszystkiego i całą winę zrzucił na Burke'a. Tym łatwiej było całą sprawę zatuszować że na księżyc wysłano zaledwie pluton żołnierzy nie należących ani do najlepszych ani też takich za którymi ktokolwiek miałby bardzo tęsknić. Przypadkowy, drugoliniowy oddziałek pod dowództwem niższego rangą żółtodzioba. Biurokrata średniego szczebla. Kilkuset ludzi z koloni którzy i tak mięli 50 na 50 szans aby zginąć wskutek jakiejś awarii czy katastrofy. Jedyną naprawdę poważną stratą było zniszczenie bardzo kosztownej instalacji do terraformowania. No i to że nadal niewyjaśnioną pozostawała sprawa mitycznej broni biologicznej.
Dla generała Pattona sprawa ta stała się jedną z wielu podobnych, świadczących o słabości i braku wyobraźni ale tez o bezwzględności ludzi mogących decydować o życiu i śmierci jego żołnierzy jak też tysięcy zwykłych cywilów. Patton nie zapomniał jednak o tym małym detalu z tej sprawy – tajemniczej broni obcego pochodzenia. Na długo przed objęciem przez Pattona dowództwa nad CMARSOC inni oficerowie i dowódcy sporządzali ściśle tajne raporty o z reguły śmiertelnych spotkaniach trzeciego stopnia z przedstawicielami obcych ras, prawdopodobnie rozumnych. Generał zapoznał się z nimi wszystkimi. Stało się dla niego jasne że Kosmos JEST zamieszkały przez wrogą konkurencję. Konkurencję o różnej formie, różnych celach ale na pewno nie zakładających pokojowe współistnienie z naszym gatunkiem."
C.D.N.
czwartek, 17 lipca 2014
Co wsadzić na głowę?
Co wsadzić na głowę komandosa z przyszłości aby nie przegiąć z futurystyczną manierą jak też zachować klimat uniwersum? Oryginalne hełmy Colonial Marines (zbudowane na podstawie starego hełmu amerykańskiego USGI "Steel Pot") wyglądają tak:
Ja rozważam wybór pomiędzy hełmami MICH2000 i PASGT, przy czym ten ostatni jest bardziej zbliżony do oryginału. Jednak MICH2000 bardziej mi się podoba no i w tej wersji łatwiej mi będzie zainstalować na nim takie dodatki jak np. celownik, latarkę czy też kamerę osobistą...
Co na twarz? Tutaj mam już dość sprecyzowaną wizję - okulary/gogle spawalnicze i przemysłowa maska przeciwgazowa, pomalowane na czarno, pod nimi oczywiście czarna kominiarka:
Sgt. Apone’s Colonial Marine Helmet / www.propstore.com |
Ja rozważam wybór pomiędzy hełmami MICH2000 i PASGT, przy czym ten ostatni jest bardziej zbliżony do oryginału. Jednak MICH2000 bardziej mi się podoba no i w tej wersji łatwiej mi będzie zainstalować na nim takie dodatki jak np. celownik, latarkę czy też kamerę osobistą...
MICH2000 |
PASGT |
Co na twarz? Tutaj mam już dość sprecyzowaną wizję - okulary/gogle spawalnicze i przemysłowa maska przeciwgazowa, pomalowane na czarno, pod nimi oczywiście czarna kominiarka:
niedziela, 13 lipca 2014
Siły Specjalne Colonial Marines - Trudny początek
- Alfa, tu Zeus. Melduj.
- Tu Alfa. Mamy dwieście metrów do gorącej strefy. Przed nami rejon blokady. Zeus odlicz 10 robali z szacowanych. Uciszone przy podejściu.
- Przyjąłem. Alfa wchodzisz, Gamma osłaniaj!
- Zeus mam wiele kontaktów, Gamma daj ogień na jedenastej!
- Spalony, spalony! Alfa na twojej trzeciej dwa sie kampują!
- Uciszone, Gamma pilnuj góry, czyszczę na wprost! Zeus wylot szybu dwa metry przed nami, mnóstwo kontaktów!
- Alfa zakładaj ładunek i pryskajcie!
- Uzbrajam, Gamma, Zeus wychodzimy!
- Czysto, czysto, jesteśmy poza obszarem, odpalam!
Dwie czarne sylwetki przytuliły się do ściany. Błysk! Tąpnięcie!
Syczenie i skrzypienie torturowanego metalu... Ten zwany Zeusem mógł tylko obserwować i czekać, unosił się przecież pół kilometra nad powierzchnią, nie licząc tych kilkunastu metrów pod nią, tam gdzie znajdowali się teraz Alfa i Gamma.
Ci ostatni patrzyli przez spolaryzowane wizjery jak wylot korytarza z którego wybiegli zamienia się we wrota do piekła, buchający żar jak z pieca hutniczego czuli nawet przez ochronne warstwy kombinezonów. Cóż, taktyczna bomba termitowa to bardzo paskudne arcydzieło ziemskiej technologii.
Tędy robactwo już przez jakiś czas nie przejdzie. Czas wystarczający jednak na znalezienie i przejęcie banków pamięci placówki.
Pewne problemy może sprawić grupa Brzydali ściągniętych tu sygnałem ich siewnika. Problemy może i uciążliwe ale nie będące tak naprawdę zbyt poważnymi.
Ostatecznie to tylko banda cywili z przerostem ego. Może dużych, parszywych i uzbrojonych w różne zabawki ale tak czy owak cywili. Mimo wszystko.
C.D.N.
Od pewnego już czasu zabierałem się za odtworzenie postaci żołnierza Colonial Marines z uniwersum Obcego. Niestety nie jest to takie proste. Chociażby sam kamuflaż jest nietypowy. O dziwo dość zbliżony do oryginalnego filmowego camo jest polski pustynny wz.93 tzw. "pantera". Nie chciałem jednak kupować za ok. 300 zł ciuchów które miałbym nosić "od święta". Posiadałem już czarne klasyczne spodnie BDU z ripstopu, miałem także czarny amerykański pas taktyczny. Postanowiłem stworzyć swoją własną wariację w temacie Colonial Marine. Dodatkowo zobaczyłem concept art z gry Alien: Colonial Marine przedstawiający operatorów najemnych oddziałów Weyland-Yutani. Dokładnie te postacie sprawiły na mnie wielkie wrażenie:
- Tu Alfa. Mamy dwieście metrów do gorącej strefy. Przed nami rejon blokady. Zeus odlicz 10 robali z szacowanych. Uciszone przy podejściu.
- Przyjąłem. Alfa wchodzisz, Gamma osłaniaj!
- Zeus mam wiele kontaktów, Gamma daj ogień na jedenastej!
- Spalony, spalony! Alfa na twojej trzeciej dwa sie kampują!
- Uciszone, Gamma pilnuj góry, czyszczę na wprost! Zeus wylot szybu dwa metry przed nami, mnóstwo kontaktów!
- Alfa zakładaj ładunek i pryskajcie!
- Uzbrajam, Gamma, Zeus wychodzimy!
- Czysto, czysto, jesteśmy poza obszarem, odpalam!
Dwie czarne sylwetki przytuliły się do ściany. Błysk! Tąpnięcie!
Syczenie i skrzypienie torturowanego metalu... Ten zwany Zeusem mógł tylko obserwować i czekać, unosił się przecież pół kilometra nad powierzchnią, nie licząc tych kilkunastu metrów pod nią, tam gdzie znajdowali się teraz Alfa i Gamma.
Ci ostatni patrzyli przez spolaryzowane wizjery jak wylot korytarza z którego wybiegli zamienia się we wrota do piekła, buchający żar jak z pieca hutniczego czuli nawet przez ochronne warstwy kombinezonów. Cóż, taktyczna bomba termitowa to bardzo paskudne arcydzieło ziemskiej technologii.
Tędy robactwo już przez jakiś czas nie przejdzie. Czas wystarczający jednak na znalezienie i przejęcie banków pamięci placówki.
Pewne problemy może sprawić grupa Brzydali ściągniętych tu sygnałem ich siewnika. Problemy może i uciążliwe ale nie będące tak naprawdę zbyt poważnymi.
Ostatecznie to tylko banda cywili z przerostem ego. Może dużych, parszywych i uzbrojonych w różne zabawki ale tak czy owak cywili. Mimo wszystko.
C.D.N.
---------------------------------------------------------------------------------------
Od pewnego już czasu zabierałem się za odtworzenie postaci żołnierza Colonial Marines z uniwersum Obcego. Niestety nie jest to takie proste. Chociażby sam kamuflaż jest nietypowy. O dziwo dość zbliżony do oryginalnego filmowego camo jest polski pustynny wz.93 tzw. "pantera". Nie chciałem jednak kupować za ok. 300 zł ciuchów które miałbym nosić "od święta". Posiadałem już czarne klasyczne spodnie BDU z ripstopu, miałem także czarny amerykański pas taktyczny. Postanowiłem stworzyć swoją własną wariację w temacie Colonial Marine. Dodatkowo zobaczyłem concept art z gry Alien: Colonial Marine przedstawiający operatorów najemnych oddziałów Weyland-Yutani. Dokładnie te postacie sprawiły na mnie wielkie wrażenie:
Klasyczny USCM niestety "trąci" archaizmem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę tak futurystyczne wizje najemników W-Y.
Postanowiłem stworzyć fanficową, całkiem nową jednostkę specjalną operującą w ramach klasycznego Korpusu Colonial Marines. Poza tym w rzeczywistym, "naszym" US Marine Corps istnieje MARSOC czyli ni mniej ni więcej tylko United States Marine Corps Forces Special Operations Command.
Tu posłużę się kolejnym concept artem z gry:
Naszywki USCM i "deltę" przeprojektowałem - uprościłem i zmieniłem kolorystykę na "monochromatyczną". Naszywki wykonała firma HAFTDEKO.
Tu posłużę się kolejnym concept artem z gry:
Moja wizja to wypadkowa tego Marine z operatorami oddziałów Weyland-Yutani.
Mój CMARSOC :) stacjonuje w bazie na Księżycu, dokładniej po jego ciemnej stronie.
Kolor ich umundurowania jest z zasady czarny. I tak czarne BDU, czarne pancerze osobiste, czarne wyposażenie. W przypadku mundurów mój wybór padł na CPU (Combat Patrol Uniform) z Helikonu. Nakrycie głowy to na razie czarna czapka
Condor Tactical Cap.
Naszywki USCM i "deltę" przeprojektowałem - uprościłem i zmieniłem kolorystykę na "monochromatyczną". Naszywki wykonała firma HAFTDEKO.
Posiadałem także starą kaburę pistoletową tzw udową. Niestety w kamuflażu woodland. Przemalowałem ją sprayem na czarno i nieco naprawiłem. Do kabury wsadziłem czarną a jakże Berettę Px4 Storm. Na chwilę obecną całość munduru wygląda tak:
Oczywiście to na razie tylko podstawa. CDN :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)